Dwa Stada
Wspólne tereny => Pałac Przywódczyń Stad => Wątek zaczęty przez: Amelia w Luty 21, 2013, 18:07:13
-
To mój pokój.
Jest cały zielony i pełen księżycowych kwiatów.
-
Weszłam.
Zwinęłam się w kłębek na łóżku i zaczęłam płakać.
-
Po chwili uspokoiłam się i wstałam.
-
Wybiegłam
-
Weszłam.
Położyłam się na ziemi mając nadzieję że zawroty głowy ustąpią.
-
Wszedłem, kuśtykając, i zastukałem cicho kopytem w ziemię.
-
-Proszę.-Wyszeptałam.
Podniosłam się z ziemi i spojrzałam na pegaza.
-Czy to ty mnie uratowałeś?-Spytałam cicho.
-
-Ee... Powiedzmy... Że tak. Jak się czujesz? - złożyłem ostrożnie połamane skrzydła i uśmiechnąłem się żałośnie.
-
Podeszłam do Dennyla i dotknęłam jego boku.
Ból zniknął.
-Dziękuję.Kręci mi się w głowie. To nic takiego.
-
-To ja dziękuję. - ukłoniłem się. - Jestem Dannyl, księżniczko.
-
Skrzydła Dannyla zrosły się.
W głowie Dannyla rozległ się głos:
-Ty głupcze! Nie uciekaj gdy próbuję ci pomóc
-
-Amelia, miło mi.Przepraszam. To był bardzo głupi pomysł żeby spać na krze.
-
~Przepraszam bardzo, ale proszę się wynieść z mojej głowy.~ pomyślałem hardo.
-E tam. Moje skrzydła nigdy nie były sprawne. Mam je, ale są właściwie zbyteczne. Ale przynajmniej mam róg. - uśmiechnąłem się i skupiłem. Z pomiędzy mojej grzywy wyrósł długi, cieńki róg.
-
Cicho bądź. A za pomoc to by się podziękowało
-
Zmarszczyłam brwi.
-Jakim cudem masz skrzydła i róg?-Spytałam ciekawie.
-
Właśnie. Alicornami są tylko Przewodniczki, ich partnerzy i dzieci
-
Wzruszyłem ramionami.
-Podobno zawsze miałem, ale odkrył mi je dopiero pewien stary koń.
~Dziękuję i bardzo uprzejmie wynocha.
Hej, Rosa, tylko się nie obrażaj, ok? ;D
-
Nie wyjdę. Wszystko widzę twoimi oczami. A tak po za tym co w czym ci przeszkadzam? Owszem mam dostęp do Twoich wspomnień myśli i uczuć ale co z tego. Kiedyś używałam tej metody by zabijać.
Mie obrażam się ;D
-
-Mogłeś mnie tam zostawić, ciocia Rosa na pewno by się ucieszyła.-Westchnęłam.
-
Mała licz się ze słowami- rozległ się głos w głowie Amy
-
- E tam. Ona pewnie tylko udaje. Uratowałbym cię wcześniej, ale... Ale moje skrzydła są niesprawne, a rogu nie potrafię używać, więc na dużo mi się nie przydadzą, chyba że na postrach. xD
-
-Nie sądzę.Pewnie nie lubi mnie dlatego że pokłóciła się z moją mamą.-Powiedziałam bardziej do siebie niż Dannyla
Przymknęłam oczy i pokazałam Rosie całe moje nędzne dzieciństwo, pełne pokazywania palcami i wyzywania. Przez ten okres czasu wszyscy próbowali się mnie pozbyć.
*Czuję się jakbym znowu tam była*-Pomyślałam
-
-Naprawdę, wątpię.
-
Ej, uważaj trochę z tymi wspomnieniami bo mnie zasypujesz
-
Wstałam.
-Wybacz ale muszę z kimś porozmawiać.-Przeprosiłam Dannyla i wybiegłam
-
Zostawiła nas.
-
-Przepraszam, że przeszkodziłem. - powiedziałem cicho, wychodząc ze spuszczonym łbem, ciągnąc skrzydła za sobą.
-
Weszłam z Arrow'em
Lis zwinął się w kłębek i zasnął.
Po chwili położyłam głowę na jego boku i też zasnęłam.
(http://file:///C:/Documents%20and%20Settings/Uzytek/Pulpit/Arrow.bmp)
-
Obudziłam się i przetarłam oczy.
Arrow jeszcze spał więc żeby go nie budzić bicho wyszłam.
-
Wleciałam.
Podeszłam do lisa i zepchnęłam go z łóżka.
Nawet nie drgnął ciągle chrapiąc.
-
-Użyj magii aby wylać na niego wodę-szepnęłam wchodząc.
-
Pokiwałam głową.
Zakradłam się i zaczęłam go łaskotać.
Arrow obudził się i śmiejąc próbował mnie odgonić.
-
-To ja w takim razie już sobie idę-powiedziałam i wyszłam.
-
-Pa!-Rzuciłam i zaczęłam bawić się z lisem
-
Weszłam.
-
Położyłam się w kącie i patrzyłam na wnętrze.
-
Arrow podszedł do Saphiry i obwąchał ją.
-Cześć!-Uśmiechnęłam się i podeszłam do klaczy
-
-Hej.-powiedziałam- Pójdziemy gdzieś?
-
-Przecież nie możesz...jesteś mała.
-
-Proszę. Nie chcę siedzieć ciągle w domu.
-
-Nie. Chyba że zdobędziesz pozwolenie od mamy.
-
-Mama mi nie pozwoli.
-
Spojrzałam zła na Saphirę.
-Więc czemu chciałaś ze mną iść? Byłam prawie wszędzie i mogę ci powiedzieć że nie jest tam bardzo bezpiecznie. No, chyba że nad jeziorem
-
-Szkoda. Ja bardzo chcę gdzieś iść. A wiesz chociaż gdzie jest mama, może ona mnie zabierze?
-
Wzruszyłam ramionami.
-Arrow ją znajdzie.-Skinęłam na lisa który posłusznie wybiegł.
-
(Do twojej głowy Amy)
-Pilnuj jej-szepnęłam.
-I wyjdź gdzieś z nią.-dodałam.
-
-Ja chcę do mamy.
-
-Cóż...właściwie to mogę ci pokazać jezioro i równinę.-Westchnęłam.
-
-W końcu mogę gdzieś iść, chodźmy.
-
Wyleciałam.
-
Wyszłam.
-
Wleciałam w poszukiwaniu Amy.
-
Weszłam wściekła
-
-Hej.-powiedziałam radośnie.
-
Zauważyłam Saphirę i spojrzałam na nią z pogardą.
-Jak śmiałaś zrobić krzywdę bizonowi?-Wycedziłam
-
-Nic mu nie zrobiłam, ja się tylko bawiłam.
-
Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Ok. Pobawmy się, ale teraz ja cię będę ciągnąć za ogon. Co ty na to?
-
Wleciałem.
-Amy uspokój się!-krzyknąłem.
(http://img314.imageshack.us/img314/6476/gryfiton7nd.jpg)
-
-Nie ma mowy!-Niemal wrzasnęłam.-Nigdy nie pozwolę krzywdzić niewinnych.-Warknęłam.
-
Magnąłem ogonem i Amy znalazła się w żelaznej klatce.
-Rozumiem twój ból ale nie możesz się złościć na siostrę-rzuciłem stając obok Saphiry.
-
-Fajnie. Wszyscy są po mojej stronie. Proszę, teraz się pobawię i ciebie pociągnę za ogon.
-
Zmieniłam się w węża i wypełzłam z klatki.
-To nie może byćććć moja sssiostra.-Wysyczałam i wypełzłam z pokoju.
-
-Dlaczego nikt mnie nie lubi.Idę na step. Muszę przeprosić bizona.
-
Już to zrobiłem. rzuciłem i wyleciałem.
-
Weszłam powłócząc kopytkami.
Arrow podszedł do mnie i spytał cicho:
-Już lepiej?
-Nie. Jest jeszcze gorzej.-Westchnęłam.
-W takim razie może lepiej unikaj jej na jakiś czas. Zajmę się nią.-Zaproponował lis.
-Jesteś wspaniały.-Szepnęłam i przytuliłam przyjaciela.
Arrow wybiegł a ja położyłam się i zaczęłam czytać książkę o zajmowaniu się smokami.
-
Wybiegłam