Dwa Stada
		Tereny Stada Mgły => Równina => Wątek zaczęty przez: Shayla w Luty 20, 2013, 16:06:34
		
			
			- 
				Tu można się paść i biegać. Jest tu jeziorko i mnóstwo kwiatów. Jest tu piękny widok na góry.
(http://members.chello.pl/r.wicik/KosKraj.jpg)
			 
			
			- 
				Weszłam.
Podeszłam do najbliższego kwiatka i powąchałam go.
-Przestań! To łaskocze.-Wrzasnął kwiatek. Odskoczyłam jak oparzona.
-P-przepraszam.-Wyjąkałam.
			 
			
			- 
				Kwiatek zakołysał się na wietrze i powiedział:
-Nic się nie stało zrebaku.
-Czemu ty mówisz?-Spytałam podchodząc do bratka.
-Oh, wszystkie kwiaty mówią...pytanie brzmi czemy mnie rozumiesz?-Odpowiedział.
			 
			
			- 
				-J-ja nie wiem...
-Cóż, kiedy będziesz znała odpowiedz daj znać. A póki co pozwól że się zdrzemnę.
Po chwili dało się słyszeć chrapanie.
Wycofałam się chyłkiem i wyszłam.
			 
			
			- 
				Weszłam.
Podbiegłam do znajomego bratka i zaczęłam z nim rozmawiać.
			 
			
			- 
				Po co tu przyszłaś?
			
 
			
			- 
				Postanowiłam ignorować Rosę i kontynuowałam rozmowę z kwiatem.
			
 
			
			- 
				Ech...Zawsze to samo. Nikt mnie nie słucha. A jak na niego wrzasnę to już się boi
			
 
			
			- 
				*Mnie też nikt nie słucha, ale ja nie krzyczę bo wolę być ignorowana niż być postrachem*-Pomyślałam
Po chwili roślina spytała:
-Czy znasz już odpowiedz na moje pytanie?
Zastanowiłam się.
-Tak.Po prostu to moja zdolność.-Odpowiedziała niemal szeptem.
			 
			
			- 
				Świetnie. I powiedz mi czemu gadasz z tym kwiatkiem
			
 
			
			- 
				*Bo...tylko on mnie rozumie.*
Spojrzałam na bratka.
-Co robią kwiaty kiedy są smutne?-Spytałam.
-Cóż...zwykle zwijają pąki.-Odpowiedział po chwili namysłu kwiat.
			 
			
			- 
				Ciekawe. Mnie nie rozumie nikt.
			
 
			
			- 
				Zakryłam oczy kopytkami.
-Ty nie dajesz się zrozumieć.Nie chcesz tego.-Powiedziałam na głos.
			 
			
			- 
				Owszem chcę. Ale to ja was chronię choć nie zawsze chcę. Robienie tych barier jest wykańczające.
			
 
			
			- 
				-To ich nie rób.Ale wtedy nie będzie nikogo kto mógłby cię zrozumieć.Chyba że kwiaty. One zawsze rozumieją.
			
 
			
			- 
				Nie mogę ich nie robić.  Wtedy wilkołaki zniszczyłyby wszystko
			
 
			
			- 
				-Gdybym mogła robić takie bariery byłabym najszczęśliwszym zrebakiem na ziemi.Nie rozumiem czemu ciebie nie cieszy uczucie że ratujesz komuś życie.Chyba że ratujesz osoby których nie lubisz...jak mnie.-Wstałam i wyszłam.
			
 
			
			- 
				Wleciałam i usiadłam czekając na siostrę.
Po chwili dołączył do mnie Arrow.
			 
			
			- 
				Weszłam.
-Czy ja też latam?-spytałam
			 
			
			- 
				Wzruszyłam ramionami.
-To dość trudne ale jak będziesz dużo ćwiczyć do się nauczysz.-Powiedziałam i zaczęłam skubać trawę.
			 
			
			- 
				Dołączyłam do siostry.
-A nauczysz mnie?
			 
			
			- 
				-Mhm...ale musisz mnie bezwzględnie słuchać, ok?
			
 
			
			- 
				-No dobra. Zaczynajmy.
			
 
			
			- 
				Rozłożyłam skrzydła i bez wysiłku uniosłam się kilkanaście centymetrów nad ziemię.
-Zacznij mocno machać skrzydłami.-Powiedziałam wznosząc się na kolejne kilkanaście centymetrów.
			 
			
			- 
				Zaczęłam mocno machać skrzydłami i podniosłam się lekko nad ziemię.
			
 
			
			- 
				Uśmiechnęłam się.
-Całkiem, całkiem. Dasz radę trochę wyżej?
			 
			
			- 
				Pod leciałam wyżej. Nie sprawiało mi to już takiej trudności.
			
 
			
			- 
				Wylądowałam.
-Oszczędzaj skrzydła.-Ostrzegłam i szepnęłam coś do ucha lisowi.
			 
			
			- 
				-No no-powiedziałam wlatując i składając skrzydła.
			
 
			
			- 
				Zaczęłam oszczędzać skrzydła.
-Mama!-krzyknęłam i podleciałam aby się przytulić.
			 
			
			- 
				Przytuliłam Saphirę.
-Co robicie?-zapytałam.
			 
			
			- 
				-Uczę się latać.
			
 
			
			- 
				Usiadłam.
			
 
			
			- 
				-Dobrze a chcecie coś zobaczyć?-zapytałam pokazując im książkę o smokach.
			
 
			
			- 
				-Co to jest?
			
 
			
			- 
				-Niech będzie.-Mruknęłam
			
 
			
			- 
				-Chodźcie za mną-powiedziałam i wyleciałam.
(Do mojej komnaty)
			 
			
			- 
				Wyleciałam a Arrow wybiegł za mną.
			
 
			
			- 
				Wyszłam.
Sory,muszę kończyć.