Wodospady.

[Tiara]

Zobaczyłam jakąś klacz.
-Hej-przywitałam się.

[Amelia]

-Dzieńdobry.-Uśmiechnęłam się i zatrzepotałam skrzydełkami.

[Tiara]

-Jestem Tiara, a ty?-spytałam i machnęłam skrzydłami. Słońce mocniej zaświeciło, a promyki odbijały się od moich białych skrzydeł.

[Amelia]

-Jestem Amy. Widziała pani moją mamę?

[Tiara]

-Nie musisz mi mówić per pani. Mów mi po prostu Tiara.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.-A w sprawie twojej mamy to o kim mówimy?-spytałam

[Amelia]

-Moja mama ma na imię Shayla pa...znaczy Tiaro.

[Tiara]

-Widziałam się z Shaylą wczoraj.-powiedziałam i spojrzałam na Amy.

[Amelia]

-Ja też widziałam mamę wczoraj. Ale teraz nie mam pojęcia gdzie może być.-Powiedziałam cicho

[Tiara]

-Hm...-zastanowiłam się.-Niestety nie mogę ci pomóc. Nie wiem gdzie jest.

[Amelia]

-No trudno. - Westchnęłam.-Dziękuję za pomoc.-Podziękowałam.

[Tiara]

-Nie ma za co.-powiedziałam i napiłam się wody.

[Amelia]

Wstałam i zaczęłam z całej siły machać skrzydłami.
Udało mi się unieść na 5 cm poczym spadłam.

[Tiara]

Patrzyłam na wysiłki klaczy.
-Nieźle sobie radzisz.-powiedziałam z podziwem.

[Amelia]

-Chciałabym porozmawiać z ptakami, ale są za wysoko.-Westchnęłam patrząc na drzewo.

[Tiara]

-Mogę ci pomóc. Też mam skrzydła i pamiętam początki.-powiedziałam spokojnie. Zaczęłam machać skrzydłami i wzniosłam się z lekkością pół metra nad ziemią. Potem opadłam na ziemię.