Główna sala

[Rosa]

Na końcu sali jest podwyższenie. To na nim stają Przywódczynie.

[Shayla]

Weszłam czekając na Rosę.

[Rosa]

Weszłam. Spojrzałam pytająco na siostrę

[Rosa]

Wbiegł wilk. Najpierw ukłonił się mnie  a później wykonał coś jakby ukłon w stronę Shayli.
- O co chodzi Sarumanie?-  spytałam
-Zbierają się na zachodzie
-Dobrze później  zadbam o ochronę
Saruman wybiegł a ja podeszłam do okna. Ustawiłam się plecami do siostry.

[Rosa]

Mój róg zaświecił się na niebiesko. Nad terenami Stada Mgły i Stada Wiatru zaczęło pojawiać się coś jakby wielka niebieska bańka.

[Amelia]

Weszłam.
Zauważyłam moją ciocię i ukłoniłam się.

[Rosa]

Nie zauważyłam źrebięcia cały czas tworząc ochronną barierę

[Amelia]

Po chwili podniosłam głowę.
-Witaj ciociu.-Szepnęłam.

[Rosa]

Skończyłam i rozejrzałam się. Teraz wokół całych terenów obu stad roztaczała się ochronna bariera

[Amelia]

Spojrzałam ze łzami w oczach na moją ciocię, która najwidoczniej nie zwracała na mnie uwagi.
-P-przepraszam że ci przeszkodziłam.-Powiedziałam i wyszłam z nisko spuszczoną głową.

[Rosa]

Zamurowało mnie. Tak dosłownie. Stanęłam gapiąc się na odchodzącego źrebaka. Zanim się ocknęłam już go nie było
-Po prostu jej nie usłyszałam- mruknęłam do siebie nie zważając na to że Shayla wciąż tu jest

[Dannyl]

Wszedłem, kuśtykając, niosąc Amy i ciągnąc za sobą skrzydła.

[Rosa]

Podeszłam. Mimo zatroskania nadal wyglądałam przerażająco i złowieszczo

[Amelia]

Cała się trzęsłam...

[Dannyl]

-Mam tu nieco rannego i śmiertelnie rannego. Zgadnij który który. - podałem klaczy zawiniętą w koce Amy, kłaniając się.