Główna sala

[Saphira]

Od samego początku nie byłam zła na siostrę. Czekałam na odpowiedź o co chodzi z tymi kamieniami.

[Rosa]

-To są kamienie życia

[Saphira]

-Aha, a czemu ten świeci w połowie?

[Rosa]

Podniosłam głowę
-Bo jest mój

[Saphira]

-Czyli, że umrzesz?-powiedziałam ze smutkiem.

[Shayla]

-Nie no coś ty-pocieszyłam córkę patrząc ze strachem na siostrę i delikatnie biorąc czarny kamień.

[Rosa]

-To był kamień twojego partnera- powiedziałam wpatrując się w czarny kamień
-A mój kamień świeci tylko w połowie bo zaklęcia którymi was ochraniam czerpią ze mnie życie

[Saphira]

-Aha, już się bałam, że umrzesz.-powiedziałam  przytuliłam się do Rosy.

[Rosa]

Uśmiechnęłam się ironicznie

[Shayla]

Popatrzyłam smutno na kamień i odłożyłam go z powrotem. Po czym szybko wyleciałam.

[Rosa]

Odsunęłam Saphirę i zamknęłam komnatę. Wbiegł Saruman. Ukłonił się
-Pani...Ma...ma...ma...mają- wilk cały drżał
-Dalej Sarumanie
-Mają Petera- powiedział cicho i wybiegł
Ja powiodłam otumanionym wzrokiem po pomieszczeniu i osunęłam się na ziemię *zemdlałam*

[Shayla]

Wbiegłem i zabrałem Rosę do jej komnaty.
-Co za szczęście że umiem uzdrawiać-rzuciłem i wyleciałem.

[Rosa]

Czyli że gdzie ja teraz jestem?

[Shayla]

_________________________________________
W swojej komnacie