Górskie jezioro.

[Shayla]

To najpiękniejsze miejsce na naszych terenach. Można tu się kąpać,pływać i paść się. Po drugiej stronie jeziora mieszkają ludzie którzy czasami przychodzą na nas popatrzeć. Nie bójcie się ich nie robią krzywdy.

[Tiara]

Wbiegłam zaciekawiona tym miejscem. Podeszłam nad brzeg. Po drugiej stronie jeziora zauważyłam ruch. To byli ludzie. Jak to ja zareagowałam po swojemu i stanęłam potężnego dęba. Wierzgałam przednimi kopytami i rżałam głośno. Tak na miły początek dnia. Stanęłam zgrabnie na ziemi i postawiłam wysoko łeb.

[Tiara]

Patrzyłam ze zdziwieniem na ludzi. Wyszłam znad ego jeziora.
-Wrócę, jak nie będzie tych ludzi.-mruknęłam, akcentując ostatnie słowo.

[Shayla]

Weszłam i popatrzyłam se w taflę wody.
Nie umiałam powiedzieć Amelii że będzie miała siostrę.

[Amelia]

Wbiegłam.
Zauważyłam mamę i przytuliłam ją.
-Cześć mamo!-Przywitałam się i podeszłam do jeziorka. Zaczęłam pić wodę.

[Dannyl]

Wszedłem, mając jedno skrzydło złożone, a drugie ciągnąc połamane za sobą.

[Shayla]

-Wiesz Amy mam ci coś do powiedzenia-rzuciłam patrząc się w wodę.

[Dannyl]

Ukłoniłem się klaczy i odszedłem parę kroków.

[Amelia]

Przestałam pić i usiadłam przed Shaylą.
-Słucham.-Uśmiechnęłam się.

[Shayla]

-Będziesz miała siostrę-wydusiłam.

[Amelia]

Uśmiech zniknął z mojej twarzy a oczy zaszły łzami.
-A-ale jak to?-Wyszeptałam.

[Shayla]

-Wiem że to dla ciebie szok ale używałam zaklęcia na przyśpieszenie rozwoju kwiatu-powiedziałam i odwróciłam głowę.

[Amelia]

-Ja nie chcę!-Zaczęłam płakać.
Nie patrząc przed siebie wybiegłam

[Shayla]

-Przepraszam-powiedziałam do Dannyla. Rozpostarłam skrzydła.
-A i masz!-krzyknęłam żucając mu buteleczkę z napisem:
Na leczenie ran i złamań
Wyleciałam za córką.

[Dannyl]

Instynktownie złapałem buteleczkę.